Błogosławiony Karol de Foucauld ( 1858 – 1916), francuski zakonnik i misjonarz, eremita przebywający przez wiele lat wśród muzułmańskich Tuaregów, założyciel Małych Braci od Jezusa, to jeden z moich ulubionych i ważnych przewodników duchowych.
Patrząc po ludzku na jego życie doczesne „współczesny postępowy katolik”, „nowoczesny człowiek” widzi tylko jedno: to nieudacznik, marzyciel, któremu nic się nie udało. Marzył o założeniu wspólnoty, a zmarł samotny jak palec, pisząc dramatyczne słowa: „Ziarno umiera, nie przynosząc owocu. Ja, który tylko potrafię marzyć, niczego w życiu nie osiągnąłem”. Porażka na całej linii? Nic podobnego! Po jego śmierci tysiące osób zafascynowanych życiem pustelnika poszło w jego ślady. Mali Bracia od Jezusa i Małe Siostry Jezusa adorują Boga na całym świecie, odnajdując Jego blask w codzienności. Jak Karol de Foucauld szeptają: „Ojcze, powierzam się Tobie, uczyń ze mną co chcesz. Cokolwiek uczynisz ze mną dziękuję Ci. Jestem gotów na wszystko, przyjmuję wszystko”.
Dzisiaj w modzie, medialny jest efekt. Życie musi być efektowne, celebryckie i błyskotliwe. Ten efekt nigdy nie przyjdzie bez uświadomienia sobie, że nasza bezużyteczność to przecież ogromnie istotna przestrzeń ogromnego zaufania Panu Bogu. A On nie zawsze chce nam pokazać efekty naszej pracy. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego marzenie Karola de Foucauld, który całe swe życie związał z Saharą, nie spełniło się za jego życia? Ten gorliwy pustelnik, który przebiegał setki kilometrów pustyni, jadał trzy daktyle dziennie, mieszkał w trzcinowych szałasach wśród piachu i kamieni. Marzył, by skupić wokół siebie braci, którzy z nim zamieszkają, siedząc w ciszy przed Bogiem. Umarł jednakże samotnie.
Kilka myśli dla nas zabieganych w miastach, osadach i wioskach współczesnej Polski. Jedno nasuwa się samo. Wynika z tego co wyżej napisałem. Gorliwy katolik, musi znaleźć swoje motto życiowe; ewangeliczne motto, że ziarno umiera nie przynosząc owocu. Wzrost owocu zależy od Boga i gleby, na której żyjemy. W przypadku duchowości Karola de Foucauld – duchowości pustyni, warto rozważyć kilka bardzo istotnych rys, których nie wolno nam zatracić, jeżeli traktujemy nasze życie prawdziwie po chrześcijańsku. Odnosi się to zarówno, choć w różnym natężeniu czasowym, tak do osób konsekrowanych, jak i świeckich.
Pozwólcie, że w tym rozważaniu przedstawię wam, to co u bł. Karola było istotne i to co mnie się wydaje bardzo ważne dla nas, którzy żyjemy w zgiełku i zapominamy, że trzeba znaleźć w sobie tzw. „przestrzeń pustyni”. Tam bowiem odnajdujemy prawdziwe życie: życie adoracji i modlitwy z Bogiem. Błogosławiony Karol de Foucauld swoim życiem ukazał, że im więcej daje się Bogu, tym więcej się od Niego otrzymuje. Jezus jest mistrzem rzeczy niemożliwych.
Jak sam pokazywał najwyższą wartością jest modlitwa i wyciszenie. Innymi słowy adoracja Najświętszego Sakramentu. Sam pisał takie słowa: „Módlmy się z prostotą Jezusa, z Jego mocą, Jego umiłowaniem Boga i człowieka… Bardzo módlmy się za wszystkich, bo wszyscy są „w sercu Jezusa”. Ta modlitwa błogosławionego marzyciela prowadzi do służenia człowiekowi: „Myślę, że nie ma słów Ewangelii, które wywarły na mnie większe wrażenie i bardziej zmieniły moje życie niż te: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnie żeście uczynili”. Kiedy się pomyśli, że te słowa są słowami niestworzonej Prawdy, słowami ust, które wyrzekły „To jest Ciało …, to jest moja krew”, z jaką mocą jest się przynaglonym do szukania i ukochania Jezusa w tych małych, grzesznikach, ubogich, używając wszystkich swych dóbr dla ulżenia doczesnym nędzom.
U tego błogosławionego jest jeszcze inne wskazanie stwierdzające jak powinniśmy się modlić jako ludzie świeccy, pochłonięci różnymi sprawami i zabiegami. Pisze on tak:
„Ponieważ nie możecie się modlić długo, postarajcie się modlić lepiej”.
Wasz Przyjaciel
Parafia Chrystusa Króla
w Goczałkowie
ul. Strzegomska 17A, 58-150 Goczałków
Warto przeczytać