Obserwując życie wiary w tak zwanej praktyce, od wielu lat zresztą, mogę z całą stanowczością powiedzieć jedno : Wniebowstąpienie Pana jest raczej mało obecne, a przecież jest to chwila bardzo upragniona przez Jezusa. Na potwierdzenie tego wystarczy choćby zacytować słowa zaczerpnięte z Dziejów Apostolskich: „uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli : mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba.” (Dz. Ap 1,9-11).
Wniebowstąpienie Chrystusa a raczej stosunek wiernych do tego wydarzenia, do nieba świadczy o kilku rzeczach. Pierwszą jest brak radości, która jest radością Chrystusa. Drugie to przede wszystkim brak wiary i naszej nadziei w to, że Wniebowstąpienie to nic innego niż zrozumienie faktu, że to On, Zmartwychwstały Chrystus niesie nas ze sobą ku niebiosom, ku Ojcu, ku życiu wiecznemu. I wreszcie element obietnicy. Wstąpienie Chrystusa do nieba jest obietnicą dla nas: wstąpmy tam! Jezus już teraz widzi nas oczyma umiłowanego Syna w domu Ojca.
Analizując dokładnie teksty biblijne opisujące fakt Wniebowstąpienia Chrystusa dochodzę do wniosku, że słowo „uporczywie” i drugie : „wpatrywać się w Niego” są dla mnie, oby także i dla was pewnym drogowskazem. Apostołowie uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba. Wpatrywali się uporczywie, z zadziwieniem, niedowierzaniem zarazem i fascynacją. Byli świadkami wielu "cudowności” dziejących się w związku z osobą Chrystusa. Teraz mają możność być naocznymi świadkami Wniebowstąpienia. Pięknie i celnie opisuje ten stan duchowego napięcia Święty Łukasz, który jasno stwierdza: „potem wyprowadził ich i podniósłszy ręce, błogosławił ich. A kiedy ich pobłogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jeruzalem, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga.” (Łk 24,52-53).
Apostołowie widzieli Pana, Zmartwychwstałego, który wstępuje do nieba - tak normalnie, zwyczajnie, unosi się. Nic nie jest w stanie go powstrzymać - żadne prawa fizyki. Pokonuje wszystko, również śmierć, gdyż żywy wstępuje do nieba. Nie było dane uczniom Jezusa widzieć go w momencie Zmartwychwstania. Teraz mogą wpatrywać się intensywnie w jego Wniebowstąpienie. Widzą Go, kontemplują i już tęsknią… On przyjdzie! Zmartwychwstały! Pan nasz Bóg nasz!
Pozwólcie, że powiem w tym miejscu jedną ważną rzecz, przynajmniej tak mi się wydaje. Wniebowstąpienie, a raczej nasz stosunek do tego wydarzenia jest probierzem stanu naszej wiary. Dlaczego? Dlatego, że tak jak uczniowie tak i my musimy sobie odpowiedzieć na bardzo proste pytanie. Czy ja, katolik AD 2016 potrafię wpatrywać się intensywnie w życie Chrystusa i ufać, że i ja mam razem ze Zmartwychwstałym znaleźć się w niebie? Jak ja w moich życiowych sprawach codzienności konfrontuje się z nadzieją życia wiecznego? I wreszcie: czy kontempluję tę prawdę ostateczną?
Wiedzcie jedno, że wielcy chrześcijańscy święci kontemplując tę prawdę wiary (dogmat) dochodzili do tęsknoty, aby być zawsze z Chrystusem Wniebowziętym. Gdzie? W niebie.
Wasz Przyjaciel
Parafia Chrystusa Króla
w Goczałkowie
ul. Strzegomska 17A, 58-150 Goczałków
Warto przeczytać